Przejdź do głównej zawartości

Sally Rooney "Normalni ludzie"

AUTORKA

Sally Rooney, źródło: https://www.theguardian.com/

Sally Rooney (ur. 1991) irlandzka pisarka. Urodziła się w rodzinie mamy prowadzącej lokalne centrum sztuki i inżyniera, ma brata i siostrę. Studiowała anglistykę na Trinity College Dublin, a skończyła na amerykanistyce. Pisała intensywnie od 15 roku życia. Ma na koncie dwie pozycje: "Conversations with Friends" (tłum. Rozmowy z przyjaciółmi) (2017) i "Normalni ludzie" (2018). Pierwszą pozycję pisała w wielkim pośpiechu - 100,000 słów w trzy miesiące podczas pisania pracy magisterskiej (da się? da się, do roboty!), książka sprzedała się w 12 krajach. Po jej publikacji została okrzyknięta głosem millenialsów, snapchatowym Salingerem(ten od "Buszujący w zbożu". Tak na marginesie kompletnie mi się ta książka nie podobało, a ten pisarz wypływa. Muszę przeczytać jeszcze raz, bo może nie zrozumiałam za pierwszym razem, albo nigdy nie zrozumiem i zostanie mi pokiwanie głową "Tak, tak, ten geniusz") .
Jej trzecia książka "Beautiful World" (tłum. Piękny świat) ma się ukazać we wrześniu 2021.
"Nigdy nie próbowałam pisać z perspektywy kogoś starszego ode mnie, więc moje powieści są w całości o mojej grupie. Nie mogę spojrzeć wstecz i powiedzieć, że byłam wyraźnie na trajektorii. Przez wiele lat wydawało mi się, że kręcę się w kółko i w kółko, zmierzając donikąd. Urodziłam się w tym samym roku, w którym dokonano nalotu na sklep sieci Virgin za sprzedaż prezerwatyw bez obecności farmaceuty. Dwa lata przed dekryminalizacją homoseksualizmu. Cztery lata przed legalizacją rozwodów."
Dzisiaj trochę o "Normalnych ludziach", wydało ją wydawnictwo Faber & Faber podobnie jak pierwszą pozycję. Powieść odniosła ogromny sukces, w Stanach Zjednoczonych sprzedało się 64,000 egzemplarzy w pierwszym miesiącu sprzedaży. Powstała jako rozwinięcie pomysłu z krótkiej opowieści Rooney o tytule "At the Clinic" (tłum. W klinice). Książka była nominowana do Nagrody Bookera (najbardziej prestiżowej nagrody literackiej w Wielkiej Brytanii, przyznawanej za najlepszą powieść angielskojęzyczną z ostatniego roku) oraz wygrała wiele nagród. Na podstawie książki powstał serial.

KSIĄŻKA

Okładka książki "Normalni ludzie", źródło: https://www.publio.pl/

Chodzi o miłość, czy nie-miłość pomiędzy dwojgiem ludzi Marianne i Connellem, którzy zaczynają "przyciągać się i odpychać" w liceum i potem jakoś to się ciągnie przez studia. Ona i on są uzdolnieni, ona się buntuje, on wpasowuje, do czasu... Tyle i aż tyle. Powiecie, że temat już tak przerobiony że nic nowego tutaj nie można wnieść. A jednak...
Jak otworzyłam książkę po raz pierwszy i zobaczyłam jej formę, to pomyślałam że ta powieść jest napisana tak jakby ktoś ją smsami przysyłał (zobaczcie sami, opcja "Czytaj fragment" link). Pomyślałam "Znowu bubel w stylu "Love, Rosie", czy "Szukając Alaski". Udany film, czy świetny, a książka totalne dno". Tekst to jeden dialog, ciężko nawet wyłuskać kto co mówi na początku. Reymont by zapłakał - z drugiej strony mimo najszczerszych chęci nigdy nie przebrnęłam przez "Chłopów" (wybacz panie Władysławie). Do tego na okładce jest napisane coś w stylu "najlepsza powieść ostatnich lat", czy "Obama się zachwycił". Przyszło mi do głowy, że byłoby wesoło jakby na Biblii, czy Koranie coś takiego napisać "Egzemplarz kupowany co 5 sekund" albo "Stuknęło 1 mld kopii!" (jest szansa, że to mnie tylko bawi). Niemniej jednak takie teksty są jak brzydkie billboardy z reklamami na ładnej kamienicy - niepotrzebne. A potem przepadłam, to się tak dobrze czyta że trzeba przeczytać, nie ma innej możliwości. 
Przyznam, że najpierw obejrzałam film, potem sięgnęłam po książkę (dziękuję Majka za pożyczenie). Czytałam na początku po to by porównać, potem czytałam by przeczytać. To jest książka o miłości więc kogo obchodzi co kto jadł na śniadanie, jaki był zachód słońca i czy ściany były brzydkie, czy ładne. To książka o uczuciach, seksie, rozmowach i milczeniu. Serial czyni ją tylko lepszą. 
Do tego mam w głowie myśl, że napisała ją 30-letnia kobieta "Brawo dziewczyno! Nie daj się zrejmoncić!". To też nie tak, że to jest dzieło tak wybitne, że będę z tym spać zamiast poduszki, nie. Ale przy tym nawale książek złych ostatnimi czasy, z których powstały piękne seriale i filmy to miła odmiana.

SERIAL
Plakat do serialu "Normalni ludzie", źródło: https://www.imdb.com/

Serial ma 12 odcinków (30 minutowych) i można obejrzeć m.in. na HBO (IMDb 8,2 link). Na różnych platformach streamingowych pobił wszelkie rekordy, np. na iPlayer przez pierwszy tydzień było 16,2 mln wyświetleń, z czego 5 mln było od grupy ludzi 16-34, a w sumie od kwietnia do listopada 2020 r. było 62,7 mln wyświetleń albo na platformie streamingowej RTÉ Player serial miał 3 miliony wyświetleń, co pobiło ich dotychczasowy rekord 1,2 mln. 
Grają tam ludzie nieznani i dobrze, bo czasami znane twarze przeszkadzają - główni bohaterowie są grani prze duet Daisy Edgar-Jones i Paula Mescal.
Serial jest wyjątkowy, ponieważ ma najładniejsze sceny seksu, czy w jego przypadku miłości fizycznej jakie widziałam do tej pory.
  • Może to zasługa Icie O’Brien, koordynatorce ds. intymności (pracowała też przy serialu „Sex Education”), która opracowała choreografię każdego pocałunku, dotyku i zbliżenia? To nie śmiechy-chichy, ta pani ma doświadczenie taneczne i naprawdę przygotowywała sceny z aktorami i reżyserami, nawet dbała by w czasie menstruacji aktorek nie było scen łóżkowych. Rzeczywiście nigdy nie pomyślałam jak to aktorki robią, że musza pokazać pupę a mają okres. 
  • Albo tandemowi reżyserów Lenny’emu Abrahamsonowi (reżyser nominowanego do oskara filmu "Pokój", czy wielokrotnie nagradzanego cudownego filmu "Frank") i Hettie Macdonald (tu się nie wypowiem, ponieważ nie znam na własne oczy dorobku tej pani, ale pracowała sporo przy serialach)?
  • Może główni aktorzy?
  • Może wszystko razem?
Widać po prostu, że wszystko pasuje - aktorzy do siebie pasują, klimat, muzyka (nie przeszkadza jeśli jest) - czuć emocje, ból, żal, bezsens, miłość, radość, złość. Do tego nawet jak ktoś gra dupka to mówisz sobie, ale dobrze zagrał. Ponadto bardzo dobrze jest pokazane "starzenie się", czy dojrzewanie bohaterów - widać, że się oni zmieniają (ona bardziej, bo on ma taką samą grzywkę cały czas), ich rozmowy, seks, relacje z innymi, nawet tematy rozmów. 
To co się dzieje na ekranie nie jest nierealne, nie ma śpiewanie "I love you baby" na meczu, nie ma lepszych i gorszych, może trochę jedzie stereotypem "bogacze są popieprzeni", ale nie ma badań że nie są. Naprawdę bardzo mi się ten serial spodobał, jakby miała się do czegoś przyczepić to kilka odcinków 1-2 są rozmemłane, można byłoby skrócić, ale wybaczam przez krótkie odcinki. Też czasami reakcje czy rozmowy bohaterów są takie bezsensowne, są w stanie powiedzieć dwa słowa i przestać się widywać, ale trzeba wziąć poprawkę że mają 18-20 lat. Wtedy w książce zazwyczaj lepiej jest to wytłumaczone.

Źródła: