Piosenkarka i autorka tekstów Imany (ur. 1979), a właściwie Nadia Mladjao określa swoją muzykę jako “akustyczna, w której jest i blues, i pop, i folk, i hip-hop - po prostu eklektyzm”.
Francuska artystka jest najbardziej w Polsce znana z przeboju “You will never know”, który leciał swojego czasu na wszelkich radosnych stacjach radiowych. U mnie nie poleci, ponieważ to już wyświechtany numer, a i piosenkarka ma lepsze.
Nadia ma ciekawe życie. Ma dużą rodzinę - 6 rodzeństwa (choć też znalazłam źródło podające że 10). Jej rodzice mieszkali na wyspach wysp Komory (żeby nie było, że jestem takim asem z geografii, to sobie sprawdziłam że to wyspy pomiędzy Madagaskarem i Mozambikiem, czyli Afryka). Ojciec pracował w siłach powietrznych i ze względu na pracę musiał przenieść się do Francji, gdzie urodziła się Nadia. Rodzina bardzo chciała pielęgnować komorskie tradycje, dlatego Nadia ma w sobie dwa światy. W domu słuchało się różnej muzyki (mama - francuskie klimaty, tata - Stevie Wonder) i mała Nadia próbowała śpiewać, jednak w szkole jej koledzy i koleżanki wyśmiewali się z jej charakterystycznej barwy głosu. Zaczęła jednak od lekkoatletyki i skakała wzwyż. Jak sama mówiła, pewnego dnia trener zobaczył w niej coś wyjątkowego i zaproponował przyłączenie się do szkolnej drużyny. Powiedziała “tak”. W wieku 17 lat zaczepił ją agent Ford Models Europe i zaproponował pracę dla modelki i tym razem Nadia się zgodziła. Wyjechała z rodzinnego miasta, cieplutkiego domu do Stanów Zjednoczonych na 7 lat. Dopiero w Nowym Jorku powiedzieli jej, że jej głos je po prostu seksowny i powinna w siebie uwierzyć.
Jestem szczęściarą. W moim życiu były takie momenty, kiedy otwierano drzwi i musiałam się zdecydować, czy przez nie przejść. Mówiłam “tak”. To był długi proces i pracowałam na to ciężko.
Zaczęła śpiewać w wieku 25 lat, kiedy wróciła do Francji. Jej pseudonim “Imany” znaczy w języku suahili nadzieję / wiarę. Tak naprawdę to ten pseudonim wybrała już jako modelka, ponieważ w agencji było dużo Rosjanek i musiałaby być "Nadią numer 4" i inspiracją była wybranka Eddie'go Murphy'ego w filmie "Książe w Nowym Jorku". Debiutancki album “The Shape of a Broken Heart”, który wydała w wieku 32 lat osiągnął status platyny we Francji, Grecji i potrójnej platyny w Polsce (i już słyszycie te słowa “Ju wil newer noł, I wil newer szoł….”).
Imany ma bardzo charakterystyczny niski głos, po prostu piękny. Śpiewa w większości takie wolniejsze piosenki na leniwe wieczory. Paradoksalnie jej największym przebojem jest “Don't Be So Shy” przerobiony przez duet Filatov & Karas Remix na pop-techno miks (to na pewno techno, ponieważ królowało wiele tygodni na rosyjskich listach przebojów. Ciekawe, co piosenkarka na to?) i jest o seksie. Nie tak między wierszami, że “umówiłem się z nią na 9, pam-pam” tylko po prostu bez pruderii, kawa na ławę. Zresztą nie ma się co chować za drzewami, większość ludzi uprawia seks, prawda?
I me serce zabiło nagle o wiele szybciej
Utopiłam się w twojej święconej wodzie
I moje oczy nagle zabłysły
I zobaczyłam Boga
Och tak, o wiele bliżej
W 2014 wyprodukowała ścieżkę dźwiękową do filmu “French Women” w reżyserii Audrey Dany (IMDb: 5,3/10, link). Obecnie ma na koncie 4 płyty i następna wychodzi we wrześniu 2021 “Voodoo Cello”. Promujący najnowszą płytę utwór to cover “The A-Team” Eda Sheerana (wg mnie lepszy niż oryginał i ta jej stylówka!).
Prywatnie jest mamą 2 dzieci i żoną producenta muzycznego. Co ciekawe, po 4 latach śpiewania kiedy jej kariera osiągała wyżyny, ona poinformowała że robi sobie przerwę. Potrzebowała czasu na siebie i rodzinę.
Jako kobiety, nie mamy prawa narzekać. Musimy się uśmiechać, dodawać otuchy, ryzykując, że wyjdziemy na niezadowolone, a nawet zimne. To ciężkie brzemię
Jej drugi album "Wrong kind of war" jest bardzo osobisty. Piosenkarka przeszła endometriozę, która przybrała u niej bardzo poważną (jest to choroba dotykająca co 10 kobietę, charakteryzująca się obecnością endometrium, czyli tkanki wyściełającej jamę macicy, poza macicą. Czyli tkanki jest za dużo w wielkim uproszczeniu, co może prowadzić do bardzo poważnych skutków, np. bolące miesiączki, bezpłodność). Po chorobie Imany została ambasadorką ENDOmind, stowarzyszenia działającego na rzecz propagowania wiedzy o endometriozie. Album porusza też kwestie społeczne - środowisko "The rising tide", jest i piosenka dedykowana Nelsonowi Mandeli "There were tears" (ten, który wygląda jak Morgan Freeman, jeśli pamiętacie gafę billboardową po śmierci polityka, ale to w Indiach).
Źródła: