Okładka zbioru esejów "Dryfując do Betlejem" autorstwa Joan Didion, źródło: www.empik.com Pierwszy etap znajomości z Joan Didion zaczęłam nie po "literacku", ale filmowo od dokumentu na Netflixie ("Joan Didion: Wszystko w rozpadzie", 2017). Jej osoba wydała mi się taka "delikatna", zresztą występowała w nim jako starsza wersja siebie i była już chora (zmarła 23 grudnia 2021). Z drugiej strony jej życie i cytaty z esejów / reportaży były mocne i fascynujące. Razem z mężem (także pisarzem) jeździli po Ameryce w poszukiwaniu natchnienia, tematów. Znajdowali nawet więcej niż zakładali, ponieważ nie skończyło się tylko na książkach, były też dziennikarskie materiały, scenariusze filmowe, czy sztuki teatralne. W drugim etapie mojej znajomości z Joan Didion już zrobiło się konkretniej - zaczęłam od "Dryfując do Betlejem", czyli reportaży wydanych 1968. Są to krótkie eseje podsumowujące Amerykę w latach 60. Bardzo spodobało mi się jej język i