Przejdź do głównej zawartości

FEMIsPICZ 2022-02

Zaczynamy FEMIsPICZ! Można przeczytać lub posłuchać!

Tegoroczny luty to niezmiennie miesiąc miłości i czas zmiany koloru włosów przez Billie Eillish na kruczoczarny, czyli raven black hue. Jeśli macie jeszcze czuprynę w jej poprzednim kolorze, czyli mocha chocolate brown well, trzeba usiąść i się nad tym zastanowić. Jak to napisała poetka i feministka Gertrude Stein “Róża jest różą, jest różą, jest różą”. Przy okazji warto podkreślić, że pani Stein urodziła się 3 lutego 1874 roku.

STYCZEŃ I SEKSAFERA

Wracając do jakże orzeźwiającej rzeczywistości, za nami styczeń i jak to przystało na miesiąc zaczynający się na literę “s” mieliśmy ogólnopolską, ba ogólnomemową seksaferę. Nie będę okładać kolejnym dildem leżącego już “Ordo Iuris”, ale pysznie można się uśmiać z ludzi, którzy są zdziwieni że mają waginy i penisy. Szkoda, że ich partnerzy nie zrozumieli eksperymentu przy pracy nad zakazem rozwodów. Musi być równowaga - gdzieś jest zabawa, gdzieś nie ma.

RIHANNA W CIĄŻY

Dlatego przechodzimy elegancko do ogólnoświatowego newsa, który szturmem wziął salony czyli Rihanna jest w ciąży. Normalnie nie ekscytuję się kolejnymi małymi ludźmi na świecie, ale w Ameryce jest moda na robienie it-photo, czyli zdjęcia w niesamowitych ubraniach, pozach jednoznacznie pokazującego o czym chcemy zawiadomić rzesze fanów. Mogą to być w kolejności dowolnej pierwsza menstruacja, zaręczyny, ślub, rozwód, menstruacja, nowi kochankowie, nowy pupil tudzież dziecko. Rihanna zrobiła to w wielkim stylu paradując po Harlemie z gołym i widocznie powiększającym się brzuchem oblanym dosłownie biżuterią i w neonowo różowym płaszczu przeciwdeszczowym. Trzeba to zobaczyć i wygląda pani Riri fenomenalnie. Maksymalny poziom ciałopozytywności. Go guurl!

Photo: Miles Diggs, @Diggzy, Shutterstock, źródło: https://www.vogue.com/

WTF...

Taki szybki off topic, że tak powiem jaki kraj taka Rihanna. W sklepie natknęłam się w dziale słodkości na ciastka kakaowe, które uwaga nazywały się kolejno „Kubanka” oraz „Czarna Lejdi” przez „j”. Przecież to najzwyklejszy w świecie rasizm, czy w tym przypadku “rajsizm”. Dlatego odpływamy od tych negatywnych wibracji, mam nadzieję, że to była ich ostatnia partia i teraz produkują wege pasztet do bólu przypominający prawdziwy.

Mitski „Laurel Hell”

4 lutego była premiera albumu „Laurel Hell” autorstwa Mitski.

Mitski Miyawaki rocznik 1990 to gwiazda muzyki indie. Też teraz się zastanawiacie, gdzie jesteście wy a gdzie Mitski? Nie po to tutaj jesteśmy, zresztą artystka sama o sobie mówi, że gdyby jej fani poznali ją osobiście, to byliby zawiedzeni, bo zwykle siedzi na kanapie i ogląda filmy. Na swoich koncertach wykonuje choreografię zainspirowaną Butoh (Butō), tłumacząc dosłownie “taniec mroku” pochodzący z Japonii. Wygląda to momentami jakby tancerze byli w delirce, czasami jakby sobie przycinali komara, ale de facto są to bardzo precyzyjne i pedantycznie ćwiczone do perfekcji ruchy. Coś już na poziomie, że tylko artysta jest w stanie dostrzec i pochwalić artyzm performance.

Ostatni teledysk Mitski “Stay soft”, który jest dosyć niepokojący i odwołuje się bezpośrednio do snów lękowych na które cierpi artystka. W 2019 artystka nagle poinformowała wszystkich, że kończy z muzyką definitywnie. Czuła się trybikiem w maszynie i w sumie można powiedzieć, że rzuciła korporację i pojechała w amerykańskie Bieszczady, czyli do Nashville. Jednak muzyka w jej głowie nie dawała spokoju, leżała tam i gniła. Tak powstał album “Laurel Hell”, co jest lokalną nazwą rośliny, panoszącej się po południowych Appalachach. Problem z nią jest taki jak z niektórymi związkami, piękne, ale trujące. 

Roe vs Wade 

W styczniu mieliśmy rocznicę sprawy Roe vs Wade. Dokładnie 22 stycznia 1973 roku, Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał wyrok w tej sprawie i w efekcie aborcja została uznana w Stanach Zjednoczonych za legalną przez cały okres ciąży, zostawiając stanom możliwości jej regulacji po pierwszym trymestrze.

Więcej szczegółów można usłyszeć w moim podcast „Historia odcinek 3: Aborcja w czasach nowożytnych i współczesnych”.

Skoro jesteśmy przy medycynie, to 3 lutego 1821 roku urodziła się Elizabeth Blackwell pierwsza dyplomowana lekarka i feministka, która by ukończyć studia lekarskie musiała m.in. walczyć o pozwolenie na zajęciach z sekcji męskich genitaliów oraz założyła z siostrą pierwszą szkołę dla lekarek w Wielkiej Brytanii. Z kolei o pierwszej ciemnoskórej lekarce w Stanach Zjednoczonych, chodzi o Rebecca Lee Crumpler pisałam na blogu (LINK).

“And Just Like That...”, czyli “Geriatria, hemoriody i szpilki”

Ciągnąc dalej temat lekarski, przejdźmy sobie do kontynuacji “Seksu w Wielkim Mieście”. Nowy sezon dostał też nowy tytuł “And Just Like That...” podobno polski tytuł to “Geriatria, hemoroidy i szpilki”.

To nie tak, że się nabijam ale fakty są takie, że w tym serialu bardzo podkreślany jest wiek bohaterek i bohaterów. Można się kłócić “12 lat minęło” to dużo, czy mało. Niemniej jednak, mamy głuchego, brak seksu, zawały, podkreślanie że starsi są na bakier z technologią, a wisienką na torcie jest Samantha Jones zastąpiona Ivoną odpowiadającą na smsy, czy koszem na śmieci na plakacie serialu.

Plakat serialu "And Just Like That...", źródło: https://www.imdb.com/

Wielkim skandalem były za tanie stylizacje Carrie, sukienka za 200zł że co? Na szczęście jest momentami zabawnie, są nowe bohaterki i bohaterowie drugoplanowi oczywiście i sprawa jasna jak słońce wyśmienite stylizacje. Jest błysk, Manolo Blahnik, luksus, rozmowy o masturbacji, tamponach i menopauzie podczas lanczu i spełniony american dream - czyli dokładnie to dlaczego oglądamy “Seks w wielkim mieście”. Jak to napisali w Vogue - porażką byłoby gdyby nikt o nim nie mówił.

Panie M&M i trampki

Skoro jesteśmy przy butach, to firma Mars Wrigley ogłosił ostatnio, że zmieniają typ obuwia paniom M&M’s. Panie Brązowa i Zielona zmienią wysokie szpile i cudaczne białe kozaczki kolejno na trampki i “niech im już będzie” niższe szpilki. Nie żebym się czepiała, ale ta w szpilkach ma do całości okulary i wygląda na bardziej inteligentną niż ta w trampkach i oczywiście brakuje nadal osób chociażby transgenderowych. Ale jak głosi najnowsza reklama Mars Wrigley “Stwórzmy świat, w którym każdy ma swoje miejsce”. No to yupi, tylko że takie cichutkie skoro to tylko kroczek, czyż nie?

“CODA” 

Na koniec zostawiłam sobie film “CODA” wyreżyserowany i napisany przez reżyserkę Sian Heder. Tytuł choć brzmi jak imię, czy miejsce - to skrót ”Child of deaf adult”, czyli tłumacząc “dziecko dorosłej niesłyszącej osoby”.

Główna bohaterka Ruby jest jedyną słyszącą w swojej rodzinie, dlatego pomaga im w wielu sytuacjach. Zaczyna się trochę jak w „High School Musical”, Ruby pod wpływem miłostki do chłopaka zapisuje się na chór i okazuje się, że ma wielki talent. Dziewczyna może wyjechać na studia i robić to, co kocha najbardziej czyli śpiewać - a co z rodziną? Akurat w tym samym czasie maja szanse odbić się od biedy, którą klepią. Na szczęście okazuje się, że oprócz śpiewania jedyną wspólną rzeczą między “CODA”, a wspominanym „High School Musical” jest posiadanie własnego pokoju z łazienką przez nastolatków. Cały czas nie mam własnej łazienki, a jestem już dorosła mamo! Nie ma pięknych fryzur, główna bohaterka zasuwa na kutrze, jej rodzice uprawiają seks, piękny chłopiec nie jest ani wygolony pod pachami, ani nie jest Leonardo Da Vinci koszykówki i ogarnia tylko śpiew z gitarą jednocześnie. Absolutnie genialny nauczyciel chóru.

Film jest piękny i absolutnie wyjątkowy. Nominowany do tegorocznych Oskarów w 3 kategoriach: Najlepszy film, Najlepszy aktor w roli drugoplanowej dla ojca Ruby oraz Najlepszy scenariusz adaptowany. Trzymam kciuki zwłaszcza, że w tym roku może znowu nastąpić przełom - Jane Campion jako jedyna kobieta została nominowana po raz drugi w kategorii Najlepszy reżyser za film „Psie pazury".

Wszystkiego kobiecego!


Źródła: